13 paź 2008

Spadające noże

Powiedzenie o łapaniu spadających noży staje się szczególnie aktualne gdy rośnie zmienność rynku. Tak było w piątek 10 października. Kto próbował łapać dołek po ponad 8% spadku na otwarciu mógł się srodze rozczarować gdy ten spadł w trakcie sesji do -13%. Kto z kolei w tym momencie próbowałby liczyć na dalsze spadki mógł sporo stracić, gdy kolejne kilka godzin przyniosło odbicie znów do -8%. Tylko konsekwentny stop loss może nas uratować w takie dni. A jeśli ktoś ma tyle szczęścia, że potrafi bez zleceń SL regularnie zarabiać na takim rynku, to może śmiało spróbować swoich sił w totolotku.

Skoro już zacząłem o SL... Łapanie dołków w pewnych ekstremalnych sytuacjach może mieć sens. Teraz według mnie jest taka ekstremalna sytuacja, bo po tak ciężkich spadkach odbicie o 15-20% jest mocno prawdopodobne. Prawdopodobne nie znaczy jednak pewne. Łapanie dołków ma sens tylko jeśli ustawisz zlecenie obronne, np. 5% poniżej ceny zakupu. Liczenie na 20% przy ryzyku 5%, daje dość dobry stosunek zysku do ryzyka. Gdy wszyscy panikują warto być odważnym, ale... zabezpieczyć się gdyby nie miało się racji zleceniem SL.

1 komentarz:

Greedy Paul pisze...

nawet tego nie czytałem - pamiętaj nigdy nie łap dołka - rzadko się udaje !!!!!


Disclaimer:
blog ten
jest blogiem hobbystyczno-edukacyjnym. Jego treść nie powinna być interpretowana jako rekomendacja jakichkolwiek decyzji inwestycyjnych. Autor nie jest zarejestrowanym doradcą finansowym w Polsce, a wszelkie decyzje inwestycyjne są wyłączną odpowiedzialnością czytelnika.