W filmie "
Rosencrantz i
Guildenstern nie żyją" (na podstawie sztuki o takiej samej nazwie, obydwa polecam - warto!) bohaterowie rzucają monetą. I wciąż wypada reszka... I tak 157 razy... W miarę jak sytuacja zaczyna się wydawać coraz bardziej nieprawdopodobna bohaterowie wymyślają coraz bardziej skomplikowane teorie próbujące wyjaśnić czemu nie wypada orzeł. A przecież za każdym razem szansa wyrzucenia orła i reszki jest taka sama, więc czemu nie miała by znów wypaść reszka? Gdybym z kolei grał w totolotka, to nie miałbym oporów przed skreśleniem kombinacji 1,2,3,4,5,6 z takim samym prawdopodobieństwem jak dowolnej innej wymyślnej serii liczb. Obydwie są tak samo prawdopodobne pomimo, że pierwsza WYGLĄDA na ułożoną celowo według wzoru. Jednak to tylko nasz mózg próbuje uporządkować chaos świata i znaleźć porządek tam gdzie go nie ma. O ile tylko losowanie jest uczciwe, to maszynie losującej jest wszystko jedno co losuje.
Grając na giełdzie nie można ignorować możliwości wystąpienia nieprawdopodobnie długich serii, dlatego sensowne wydaje się odpowiednie zarządzanie kapitałem, za to mniej sensowne ryzykowanie dużych kwot w pojedynczej inwestycji, uśrednianie ceny zakupu, czy łapanie dołków. To są jednak tematy na inne artykuły, tu chcę poruszyć nieco inne problemy.
Wielu graczy na rynku, a w szczególności posługujących się AT (choć nie tylko) tworzy swoje własne systemy gry, a co najmniej zbiory zasad mówiących kiedy i ile kupić oraz kiedy i ile sprzedać. O czym warto pamiętać podczas tworzenia, testowania i używania takiego systemu:
- Długa seria negatywnych wyników może nas zniechęcić do używania systemu. Jednak taka seria nie jest nigdy dowodem na to, że system jest niewłaściwy. Gdyby tak było, to wyrzucenie np. kilka razy z rzędu reszki byłoby dowodem na to, że reszka jest dużo bardziej prawdopodobna niż orzeł. Taki wynik oznacza jedynie to, że nasza próbka danych jest zbyt mała do użycia jej jako empirycznego dowodu. Przed piekłem zbyt małej próby na giełdzie może nas uchronić jedynie odpowiednie zarządzanie kapitałem i stop loss.
- Długie, złe serie są bardziej prawdopodobne przy większej wariancji systemu (czyli w uproszczeniu większemu rozrzutowi wyników lub inaczej zmienności tychże). W miarę możliwości powinniśmy wybrać system o jak najmniejszej wariancji. Więcej o tym w poście Zarządzanie kapitałem w sekcji Wielkość pozycji.
- Warto wiedzieć dlaczego nasz system powinien działać i skąd bierze się jego potencjalna siła. Np. "używam wskaźnika X, bo gdy jego wartość jest mniejsza niż Y to świadczy to o wykupieniu rynku ponieważ wskaźnik pokazuje aktywność kupujących" albo "używam przecięcia średnich ruchomych Z i V ponieważ pokazuje mi to kierunek trendu średnioterminowego". Wtedy nie tylko mamy większe szanse być po dobrej stronie rynku (o ile nasze teoretyczne podstawy są prawdziwe), ale będziemy spokojniejsi i mocniejsi psychicznie a prawdopodobieństwo tego, że porzucimy system po kilku nieudanych transakcjach są mniejsze. Na pewno nie warto stosować systemu stworzonego przez kogoś innego, którego nie rozumiemy do końca.
- Mimo tego co napisałem w pierwszym i trzecim punkcie nie przyzwyczajajmy się za bardzo do raz stworzonego systemu. Wciąż zastanawiajmy się nad tym, czy przypadkiem nie popełniliśmy jakiegoś błędu. Jednak róbmy to przy użyciu rozumu a nie emocji.
- Nie ufajmy za bardzo danym historycznym. Najlepszym systemem nie jest ten, który osiągnął najlepszy wynik dla X spółek w ostatnich Y latach. Ten system to system najlepiej zoptymalizowany w stosunku do danych historycznych. Przynosił kiedyś zyski ale nie wiemy czy przyniesie w przyszłości. Gdybyśmy mieli dane historyczne pokazujące 157 wyrzuconych reszek, to pewnie najlepszy dla takich danych okazałby się system nakazujący obstawianie zawsze reszki. Pobiłby na głowę wszystkie inne systemy! Najlepszy system, to ten który ma najlepsze podstawy i o którym wiemy DLACZEGO ma szansę działać i przynosić dochód. Oczywiście nie znaczy to, że mamy zupełnie ignorować dane historyczne. Statystyka to przewrotna nauka; istnieją niezerowe szanse, że ten system, który był dobry kiedyś, będzie dobry i w przyszłości. Nie wolno jednak polegać TYLKO na tym kryterium. Lepiej jest wybrać kilka systemów, co do których wiemy jak działają i dlaczego są ok, po czym sprawdzić, który z nich radził sobie najlepiej na danych historycznych. Nasze statystyczne szanse na to, że będziemy po właściwej stronie rynku powinny być wtedy spore.
- Spróbuję obalić pewien mit, który zdarza mi się nieraz widywać na różnych stronach i blogach poświęconych inwestowaniu. Załóżmy, że mamy system, który jest trafny 6 na 10 razy. Nie ważne skąd pochodzi ta wiedza, uznajmy to za aksjomat. 60% skuteczności to dość dużo aby zarobić. Ale można też stracić... Jeśli będziemy stosować system niekonsekwentnie to faktycznie możemy stracić. Tutaj jednak często w komentarzach pojawia się pewna przesada wynikająca jak sądzę ze strachu przed stratami. Ich autorzy twierdzą, że jakiekolwiek omijanie sygnałów systemu może doprowadzić do strat spowodowanych ominięciem zyskownych transakcji. Ok, trzeba stosować system konsekwentnie, ale nie ma potrzeby aby wykorzystywać literalnie każdy sygnał i np. katować się w czasie urlopu śledzeniem notowań i ślęczeniem przed komputerem w celu wysyłania zleceń... Takie czysto przypadkowe pomijanie sygnałów (nie wiadomo jakie sygnały odpuszczamy jadąc na urlop, może dobre a może złe) zupełnie niczego nie zmienia. I tak nasza próbka jest bardzo mała, bo nawet wykorzystując wszystkie sygnały przez powiedzmy rok - ile transakcji możemy przeprowadzić? 10 - pewnie tak, 100 - może ? 1000 - nie wierzę że ktoś jest w stanie a z resztą pewnie i tak zjadłyby go prowizje. 100 to na tyle mała próbka, że i tak możemy mieć pecha i trafić np. na 40 udanych i 60 nieudanych transakcji. To możliwe, bo w kolejnych 100 transakcjach system mógłby dać 80 udanych i 20 nieudanych i "wyrobić" swoje 60%. Tylko, że my nigdy nie wiemy co będzie dalej. Skąd po 20 nieudanych próbach możesz wiedzieć, czy następne 80 nie będzie udanych? Skoro i tak nie jesteśmy w stanie przeprowadzić dużej liczby transakcji oraz nie znamy przyszłości ani rozkładu udanych i nieudanych sygnałów, to na nasz wynik zawsze kładzie się cień niepewności. Pewne jest jedynie to 60%, które sobie teoretycznie obliczyliśmy. Cóż więc zmieni opuszczenie kilku sygnałów? Nie wiemy jakie one będą ani co będzie dalej, bo nawet jeśli odpuścimy 10 kolejnych trafnych sygnałów, to nadal, powtarzam nadal szansa na prawidłowy sygnał wynosi 60%. Nieważne co nas ominęło, szansa na pojawienie się udanego sygnału to ZAWSZE 60% (kto nie wierzy lub nie rozumie tego - niech wróci do Rosencrantza i Guildensterna i ich reszek). Oczywiście mówię tu o z góry założonej przerwie w grze, a nie braku konsekwencji polegającym na subiektywnym wyborze sygnałów ("ten sygnał wygląda mi podejrzanie, odpuszczę go i użyję kolejnego"). Takie podejście to pierwszy krok do kłopotów i zdecydowanie go odradzam. Po co nam system dający sygnały skoro negujemy je subiektywnie. W ten sposób możemy zawsze odrzucać pewną klasę sygnałów, co spowoduje że te 60% już nie będzie prawdziwe (bez tej grupy pomijanych sygnałów otrzymamy de facto inny system).
W prawdziwym życiu nie podlegamy jednak wyłącznie prawom statystyki i rachunku prawdopodobieństwa. Jest jeszcze psychologia tłumu, która wprowadza pewne drobne różnice. Drobne, ale istotne. Podany przeze mnie na początku przykład totolotka i liczb 1,2,3,4,5,6 jest oczywiście bez zarzutu - szanse wyrzucenia innej kombinacji są dokładnie takie same. Ale ilość osób, które wybiera różne kombinacje nie jest taka sama! Dużo więcej osób skreśli pierwszych 6 cyfr tylko ze zwykłego lenistwa, o wierze w ładne wzorce i teorie spiskowe nie wspominając. Więc skoro główna nagroda jest dzielona pomiędzy zwycięzców, to wygrywając ją po skreśleniu popularnej kombinacji otrzymam małą sumę. Wygrywając jako jedyny, po skreśleniu niepopularnej kombinacji - wygram dużo i dlatego gdybym grał omijałbym serie takie jak 1,2,3,4,5,6. Nie dotyczy to jednak multilotka, w którym o ile mi wiadomo wygrana nie jest dzielona, lecz ma stałą kwotę. Ta cecha tejże gry izoluje nas od psychologii tłumu pozwalając wrócić do czystych prawideł kombinatoryki i rachunku prawdopodobieństwa. A sam temat psychologii tłumu to materiał na odrębny wpis...