Dźwignia finansowa na rynku kontraktów terminowych, czy walut ma kilka cech, których na pozór nie widać, albo przeciętny gracz nie myśli o nich:
- Dźwignia lewaruje prowizje, a więc zysk brokera. Nie lewaruje strat, więc broker jest zainteresowany jak największym lewarem i dlatego niektórzy dają 1:100 i więcej. Jak to działa ? To proste. Prowizja na rynku Forex to tzw. spread, czyli różnica pomiędzy ceną rynkową, a tą za jaką broker kupi lub sprzeda ci kontrakt. Na rynku kontraktów terminowych jest podobnie, broker pobiera stałą opłatę. Ta opłata to pewna liczba punktów, przy czym każdy punkt to x zł. I uwaga, teraz najlepsze: opłata jest nominalnie stała niezależnie od wysokości dźwignie, lecz procentowo tym większa, im większa jest dźwignia. Dla przykładu: grasz kontraktem o wartości 10000zł, a prowizja to zawsze 20zł. Jeśli masz kapitał (w postaci depozytu zabezpieczającego) o wysokości 5000zł (dźwignia 1:2), to prowizja zje 0.4% twojego kapitału. Jeśli użyjesz większej dźwigni grający wspomnianym kontraktem przy 1000zł depozytu (lewar 1:10) to 20 zł stanowi już 2% twojego kapitału i broker zainkasuje prowizję o jakiej przy klasycznym zakupie akcji mógłby tylko pomarzyć. Niby tobie wydaje się to wszystko jedno: 20zł to 20zł. Jednak w tym drugim przypadku mógłbyś mając 10000zł kupić 5 kontraktów i zapłacić 100zł. Na to liczy broker i zwiększa lewar do granic przyzwoitości.
- To, że dźwignia lewaruje nie tylko zysk ale i stratę jest oczywiste. Wielu wzruszy przy tym ramionami twierdząc, że stratę ograniczy im stop loss. Jednak problem leży w tym, że przy dużych potencjalnych stratach trzeba stop lossa ustawiać bardzo ciasno. Przy dźwigni 1:100 np. na Forexie już kilka pipsów (tysięcznych części punkta) powoduje zauważalne straty. Rozsądny gracz, który nie chce sobie pozwolić na szybką utratę kapitału ustawia więc zazwyczaj SL na poziomie kilkunastu punktów. ...I po kilkunastu transakcjach zauważa, że i tak traci kapitał. Ciasny SL co chwilę wyrzuca go z rynku ze stratą. Owszem zdarzają się ruchy po kilkadziesiąt pipsów, czasem nawet ponad 100, ale są bardzo, bardzo rzadko i tak naprawdę nie oddają tego co traci cała seria wyjść na SL. Ciasny SL powoduje w pierwszej kolejności, że gracz musi grać w bardzo krótkim interwale czasowym. Gra na danych dziennych, czy nawet godzinowych odpada, bo nawet przy silnym trendzie zawsze i co chwilę występują drobne korekty zamykające mu pozycję. To m.in. dlatego gracze Forex tak nieustannie i maniakalnie śledzą notowania... Przy silnym trendzie czasem uda się większy ruch, jednak gdy popatrzymy na wykresy w skali mikro w jakiej musi patrzeć gracz używający dźwigni 1:100, to widać, że większość ruchów to trendy w trendach w trendach albo korekty w korektach w korektach. Wykresy stają się tak skomplikowane i tak rozedrgane, że praktycznie losowe. Analiza techniczna i fundamentalna przestają mieć jakiekolwiek znaczenie, a gra zmienia się hazard: liczenie na to, że przypadkowo wstrzelone większe ruchy bez jakiejkolwiek korekty oddadzą to, co zabrały serie wyjść na SL. Oczywiście przy inwestowaniu bez dźwigni lub z niewielką także możemy doznać sporych strat przy serii SL lub zmienić naszą grę w loterię, jednak istnieją metody AT i AF pozwalające zwiększyć statystycznie nasze szanse, a przynajmniej oszacować współczynnik zysk/ryzko.
- Brokerzy nie zwiększają dźwigni w nieskończoność po pierwsze po to, aby gracze nie zauważali poprzedniego punktu, a po drugie ponieważ zasady z tego punktu powodują, że przy dużej dźwigni mogłaby pojawić się spora liczba bankrutów od których nie zawsze firma borkerska skutecznie odzyskałaby dług. Dźwignia to w istocie gra za pożyczone pieniądze. Pożyczając pieniądze na grę na giełdzie zamiast samemu grać, broker ma stały, nieobjęty ryzykiem dochód. Ryzyko jest przerzucone na klienta i to jest fajne. A im większa dźwignia, tym większe odsetki od kredytu i wtedy jest naprawdę fajnie. Aż do poziomu przy którym większość kur znoszących te złote jaja mogłaby powyzdychać. I to jest ta granica, której nie przekraczają (zazwyczaj) firmy żyjące z kredytów, a jak się okazuje należą do nich także firmy brokerskie i domy maklerskie. Wiedząc o tym powinniśmy starać się nie zbliżać do granicy maksymalnej dopuszczalnej dźwigni.
To, jaki poziom dźwigni jest optymalny zależy od wielu czynników. Od zmienności instrumentu bazowego, od skłonności inwestora do ryzyka, od wielkości jego całkowitego kapitału itp. Nie ma na to złotej rady. Każdy powinien sobie obliczyć następujące rzeczy: wielkość SL jaki jest dla niego akceptowalny, wielkość straty przy SL i porównać swój SL z typową zmiennością instrumentu bazowego. Jeśli SL to 10 punktów, a typowa zmienność dzienna to 100 punktów, to jasny znak, że dźwignia jest za duża i trzeba ją zmniejszyć. Jeśli natomiast SL to 10 punktów, a typowa zmiana dzienna to 0.01 punkta, to warto pomyśleć o zwiększeniu dźwigni. Ja osobiście polecam dla kontraktów futures GPW (np. na WIG20) dźwignię 1:3 lub 1:4 a dla rynku Forex 2,3 razy większą. Z tym, że nie gram aktywnie na Forexie, więc nie będę się wypowiadać w tym temacie.
4 komentarze:
Bardzo fajny i przydatny blog - gratuluję, tak dalej trzymać. Zastanawiam się tylko nad jednym. Jeśli autor korzysta ze stop loss-ów, to po co zmniejsza dźwignię finansową z istniejącej na 1:3 lub 1:4, jak to przytacza na przykładzie dla kontraktów futures GPW (np. na WIG20)?
naprawde bardzo przydatny blog, dobrze wiedziec jak maszyna gieldowa dziala z wnetrza
dzięki, wreszcie jasno o dźwigni :-)
Prześlij komentarz